pseud. „Zawichost”
II drużyna Il/8 pp AK
„Kozice”
Dowódca oddziału podjął decyzję o zlikwidowaniu załogi niemieckich żołnierzy stacjonujących w majątku Kozice pod Piaskami. Nie jest wykluczone, że w ogóle nie doszłoby do tej akcji, gdyby Niemcy nie zachowywali się wobec nas prowokacyjnie, otwierając ogień z broni maszynowej podczas przemarszów oddziału traktem wiodący przez Kozice.
Frontalny atak nie miałby szans powodzenia. Według bowiem raczej niesprawdzonych informacji Niemcy dysponowali przygotowanym bunkrem w którym mogliby znaleźć schronienie w razie ich zaatakowania. Ewentualna likwidacja bunkra pociągnęła by natomiast znaczne ofiary. Zresztą nie dysponowaliśmy wówczas bronią zdolną do zniszczenia nawet prowizorycznych umocnień. Ponadto dłużej trwająca walka mogłaby spowodować zaalarmowanie znaczniejszych sił niemieckich stacjonujących w odległych o zaledwie 3 - 4 km Piaskach. W takiej sytuacji jedynym wyjściem, rokującym szansę powodzenia było działanie z zaskoczenia i to w porze w której Niemcy czuli się bardzo pewnie. Odpadało więc wykonanie zadania nocą, o zmroku lub wczesnym rankiem. Wówczas bowiem Niemcy, jak uczyło doświadczenie, nasilali swoją czujność. Zapadła decyzja, że akcja wykonana zostanie w porze obiadowej a więc w czasie, gdy Niemcy nie liczyli się z jakimś zagrożeniem.
Do wykonania zadania bojowego wyznaczona została grupa około 6-8 żołnierzy oddziału, wśród nich znalazłem się również ja, co przyjąłem z uczuciem niekłamanej satysfakcji i radości. Na czele grupy stanął dca oddziału „Nerwa”
Nie pamiętam niestety pozostałych kolegów wyznaczonych de wykonania tej akcji poza Stanisławem Hopkałą ps. „Rapp”, który otrzymał zadanie specjalne. Miał on mianowicie na krótko przed opanowaniem majątku, przeprowadzić rozpoznanie terenu i miejsca rozlokowania Niemców. Celem odwrócenia uwagi został przebrany za dziewczynę wiejską. Charakteryzacja była doskonała. „Rapp” w wiejskiej chustce nagłowie, przewiązanej pod szyją, w kożuszku i z kobiałką wypełnioną na wierzchu nabiałem dla ukrycia pistoletu i granatu, upodobnił się całkowicie do młodej dziewczyny. Nawet nie jeden z nas nie rozpoznałby na pierwszy rzut oka w urodziwej dziewczynie doświadczonego partyzanta.
Grupa szturmowa podjechała furmanką w pobliże głównej bramy prowadzącej do majątku. Przed wkroczeniem na teren akcji „Rapp” złożył dowódcy meldunek o wynikach przeprowadzonego nieco wcześniej rozpoznania. Budynek w którym kwaterowali Niemcy, oddalony był od głównego wejścia o około 50 m. Szliśmy swobodnym krokiem w raczej luźnej grupie. Chyba większość z nas miała na sobie przypadkowo dobrane i w dodatku niekompletne mundury niemieckie. Dla bystrego obserwatora, zarówno nasze braki w umundurowaniu, jak i bardzo różnorodna broń - ja np miałem Stena - nasza grupa mogła wydawać się bardzo podejrzana, nie było już jednak odwrotu, na prowadzącej ku zabudowaniom drodze nie spotkaliśmy Niemców, Nieliczni chłopi pracujący w ogrodzie witali nas zdejmowaniem czapek z głów.
Wreszcie dotarliśmy do budynku, w którym kwaterowała załoga niemiecka. Główne wejście do budynku znajdowało się z przeciwnej strony tak, że Niemcy nie spostrzegli nas podczas zbliżania się do zabudowań. Na stopniach prowadzących do wejścia stał samotny żołnierz niemiecki. Przeszliśmy do wnętrza nie zaczepiając go, by zbyt wcześnie nie wywołać niepotrzebnego alarmu. W hallu dostrzegliśmy otwarte drzwi prowadzące do dużego pomieszczenia zastawionego łóżkami. Niemcy, widocznie tuż po obiedzie, siedzieli na łóżkach bądź leżeli na nich w niekompletnym umundurowaniu - przeważnie bez bluz. Byli tak pewni siebie, że w ogóle nie zareagowali na nasze przybycie. Ciągle wylegiwali się mimo iż byliśmy już wewnątrz ich kwatery. Może byli przekonani, że mają do czynienia z grupą przybyłą na zmianę bądź uzupełnienie załogi. Tym razem, niestety, srodze się zasiedli, mieli przed sobą żołnierzy zbrojnego polskiego podziania, przygotowanych na wszystko i z bronią skierowaną na nich. Kilkakrotnie powtórzone wezwanie; „Auf, Hände hoch” poskutkowało. Nie byli juz groźni. My natomiast czuliśmy się całkowicie panami sytuacji, w nasze ręce dostała się przede wszystkim broń osobista około 10 Niemców. Broń całkowicie sprawna, a więc tym bardziej cenna. Mówiąc o broni, mam oczywiście na myśli również amunicję, granaty łupem naszym pudło również kompletne wyposażenie żołnierskie a więc koce, plecaki, manierki, hełmy itp.